wtorek, 31 grudnia 2013

Co przyniósł 2013?

Tak na wstępie muszę powiedzieć, że wczoraj były dwa lata odkąd prowadzę tego bloga. Czasem regularnie, czasem mniej, ale zawsze się staram coś napisać, żeby nie zapomnieć o blogu, żeby to co było kiedyś nie przepadło. Są to wspomnienia, przygody, spełnione marzenia...Nigdy nie prowadziłam czegoś tak długo, można nazwać to moim małym sukcesem, bo nie poddaję się i wstawiam notki. O niczym, o czymś ciekawym, a czasem tylko po to, żeby przypomnieć, że żyjemy.

Co przyniósł 2013 rok? Jeśli chodzi o psie osiągnięcia to wydaje mi się, że w tej kwestii stoimy w miejscu. Jednak mi to nie przeszkadza, nam to nie przeszkadza. Astra jest już wiekową panną i nie wszystko da się z nią zrobić. Cieszę się, że w okresie letnim odkryłam nowe miejsce do spacerów, które coraz częściej odwiedzamy, że Astra przekonała się do wody. Takie drobnostki, ale cieszą. Nie możemy się pochwalić wystawami, zawodami, czy jakimiś seminariami, ale najważniejsze są te małe kroki w przód, które pozwoliły uwierzyć mi chociaż trochę, że potrafię poradzić sobie z psem. Żyjemy z dnia na dzień i staram się, żeby co jakiś czas zabrać Rudą na bardziej aktywny spacer, dłuższy, ciekawszy.
 Był okres, w którym nie potrafiłam uwierzyć, że MÓJ pies to coś więcej, niż tylko pies. Zazdrościłam osobom, które mają wyszkolone psiaki, "latające" i skaczące, a Astra tak nie potrafi, ale czy to ważne? Kiedyś na pewno będę się zaliczać do grono "tych z latającymi psami", ale teraz żyjemy rytmem Rudej, dużej, puchatej "młodej babci".


 Jedną z najlepszych rzeczy jaka mnie spotkała w 2013 roku było spełnienie mojego marzenia. Nie psiego, ale od czegoś trzeba zacząć. Pod koniec października zostałam "mamą" dla dwóch szczurzyc. Czekałam na nie ponad 5 lat i to marzenie się spełniło, w końcu! 


Dzisiaj sylwester, a co za tym idzie WYSTRZAŁY! Koszmar większości zwierząt, ja też się zmagam z tym problemem u Astry. Nienawidzę tego okresu przed sylwestrem i długo po nim. Wczoraj i dzisiaj ciągle słychać wystrzały, raz bliżej, raz dalej. Astra kończy na poranny spacerze, a potem tylko nasłuchuje i chowa się po kątach. Nie można spokojnie wyjść z psem, bo ciągle wybuchy PETARD. To jest najgorsze, fajerwerki dają jakiś ładny efekt, ale petardy? Nie rozumiem tego wynalazku...jeden huk i co to za atrakcja? Może patrzę na to tak krytycznie z perspektywy posiadania psa, który się tego boi, ale sama nigdy nie bawiłam się petardami, nigdy mnie to nie kręciła.
Mam nadzieję, że tego sylwestra przeżyjemy i szczęśliwe wejdziemy w NOWY ROK. Myślę, że w 2014 roku postaram się spełnić jeszcze kilka swoich marzeń, ale nie zapeszam. :)



Na koniec życzę Wam
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

4 komentarze:

  1. Eh, te wystrzały... u nas nie ma wpawdzie z tym problemu, ale wiem, jakie to moze byc uciążliwe... :P Super, że spełniłaś marzenie :)
    Życzymy sukcesów i Happy new year ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzymy w takim razie jeszcze lepszego roku 2014 ; )))
    Powodzenia przy wystrzałach ,oby dla Astry wieczór był mało stresujący
    Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie prowadzisz bloga : )
    dodałam do obserwowanych. Liczę na rewanż :>
    cooldogyorkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny blog:)

    dopiero zaczynam, proszę - WPADNIJ DO MNIE :(
    http://juliaajuliaablog.blogspot.com/
    obs ? :)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)