niedziela, 31 lipca 2016

Latające psy - SOPOT

Myślę, że po tytule każdy wie o czym będzie post i nie muszę tłumaczyć o co chodzi w latających psach. Każdy psiarz był, albo ma zamiar być na tych zawodach jako zawodnik lub widz. Ja zaliczam się zawsze do grupy widzów i jak na razie nie planuję nic więcej. A więc poprzedni weekend, 23 i 24 lipca, stał pod znakiem zawodów i robienia zdjęć. I dzisiaj będzie krótka relacja z zawodów.




Sobotę spędziłam na robieniu zdjęć. Jest to chyba popularne zajęcie na tych zawodach. Jednak sprawia mi to przyjemność, a na co dzień jako psiego modela mam tylko Niko. Dlatego takie miejsca są świetne do przypomnienia sobie obsługi aparatu. Chociaż nie mam super szybkiego sprzętu to z roku na rok dogaduję się z nim coraz lepiej i wydaj mi się, że zdjęcia nie są najgorsze. W sobotę było to moje główne zajęcie, ale nie zabrakło w tym także kibicowania i podziwiania tego jak ludzie potrafią wspaniale pracować z psami. Zawsze zazdroszczę tego, że te psy są tak bardzo wpatrzone w swojego właściciela. Uwielbiam na to patrzeć! Takie zawody są dobrą okazją, żeby spotkać się z innymi psiarzami. Ja tylko obserwowałam z daleka, ale może kiedyś odważę się do kogoś podejść. Zawody trwały, a ja robiłam zdjęcia. Można tam spotkać psy każdej rasy, które startują, ale także psy, które przyszły ze swoimi właścicielami pooglądać występy. Fajnie zobaczyć tyle ras psów w jednym miejscu. Nawet spotkałam basseta, a jak już kiedyś wspominałam na blogu jest to moja ulubiona rasa. Nie obyło się oczywiście bez głaskania i zachwytu z mojej strony tym psem. W między czasie były pokazy zaganiania kaczek, wypełniłam ankietę, żeby dostać kubek termiczny i próbkę karmy. I tak sobota minęła.


Zawody te trwają dwa dni, a więc drugiego dnia także nie opuściłam. Tym razem wybrałam się z małą kamerką i PSEM. Tak, postanowiłam zaryzykować i zabrać Niko w takie miejsce. Jak wiadomo Niko jest psiakiem, który ma bardzo różne zachowania wobec innych psów. Dlatego wzięcie go na takie wydarzenie było pełne obaw, ale stwierdziłam, że jak nie teraz to nigdy. Jednak pierwsze od czego trzeba było zacząć wycieczkę była podróż pociągiem. Niko nie miał styczności z tym środkiem transportu odkąd jest ze mną. Wiedząc, że autem lubi jeździć nie wiązałam z tym żadnych obaw i też się nie myliłam. Do pociągu go wniosłam i na początku staliśmy między wagonami i było tam głośniej, i Niko trochę się niepokoił. Jak zwolniło się jakieś miejsce do siedzenia to wzięłam go na kolana i resztę podróży przebył w spokoju. Bałam się też tego, że może reagować na ludzi, ale był idealnym podróżnikiem. W drodze powrotnej nie było już żadnego zmartwienia. Śmieszne jest to, że pies w pociągu to jest taka duża atrakcja i wszyscy się przyglądają, uśmiechają i szepczą sobie coś o psie. Pewnie jak Niko miałby kaganiec na pyszczku to zmieniłoby to postrzeganie psa w pociągu. Przejdźmy teraz do samej imprezy i tylu psów dookoła nas! Dochodząc do parku spotkaliśmy kilka czworobogó i było wtedy szczekanie, ale dalej kierowaliśmy się do miejsca docelowego. Byłam przygotowana na to, że będziemy tam tylko 15 minut i szybko się zbierzemy, żeby nie denerwować innych. Doszliśmy na miejsce, zaczęło być dookoła nas coraz więcej różnych psów. I wiecie co? Niko kompletnie nie reagował na te psy. Znaczy był zaciekawiony i zdziwiony, ale nie wykazywał chęci szczekania i nie jeżył się. Chodziliśmy między psami, psy mijały nas i Niko większość czasu był spokojny, albo wykazywał chęć witania się. Nie obyło się bez kilku małych wyskoków szczekających, ale i tak jestem z niego bardzo dumna! Spokojnie przechodził obok psów, które ćwiczyły, które leżały i odpoczywały. Także w większości przypadków cicho mijał inne psy na ścieżkach w parku. Jestem zdziwiona jego zachowaniem, daje mi to dużo większą nadzieję na to, że Niko potrafi być super psem. I zauważyłam, że dużo częściej szczeka na psa, który jest jeden, a jak jest już więcej czworonogów to przechodzi spokojnie. Raz podeszliśmy pod bandy od strony stoisk ze smakołykami, dyskami i jakimiś poradami, a tam kręci się najwięcej psów. Niko zachowywał się tam dobrze, a dookoła było naprawdę dużo psiaków i to bardzo blisko nas. Wychodząc z tego tłumu troszkę się nastroszył i poszczekał, ale dłużej stał spokojnie. Naprawdę muszę pochwalić mojego kundla za ten dzień! Na pewno nie jest to ostatnia psia impreza, na której pojawię się z Niko, bo widzę, że mu to sprzyja. Myślałam, że będę zła na niego, a wróciłam do domu pełna nadziei. Czarny robi ogromne postępy jeśli chodzi o kontakt z innymi psami. Nie boję się stawiać mu wyzwań, bo wiem, że jakoś je przejdziemy.


Dzisiaj się troszkę rozpisałam, ale jest to ważny krok w naszym wspólnym życiu! Widzę, że może być dobrze i będzie tylko coraz lepiej! Niko pokazuje, że wcale nie jest takim złym psem. Ja nie żałuję, że go mam. Pomaga mi walczyć z moją niecierpliwością i daje dużo powodów do pozytywnego myślenia.

7 komentarzy:

  1. Gdyby nie wyjazd i my byśmy się pojawili no ale może się uda na finały wybrać :).
    Gratuluję postępów! Emet stracił mózg na dcdc w zeszłym roku :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulację z postępów ! :) Nie wiem jak by moja się zachowała, ale stawiam że najpierw zaciekawienie i nos wszędzie by latał a potem totalna olewka :)
    Świetne ujęcia z zawodów :)
    Pozdrawiamy, Goldenowelove

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, miałam się wybrać na Latające Psy, ale tak się złożyło, że byłam w Gdańsku kilka dni wcześniej, żeby złożyć dokumenty na Uniwersytet i po prostu nie opłacała mi się druga podróż. Miejsca wypoczynkowego nie miałam, środków brak, a jechać kolejne 2 godziny od Wło nie napawały mnie optymizmem, musiałam odpuścić. Jednak teraz w Trójmieście będę na miejscu, więc jeśli zostanie zorganizowana jakaś impreza (ja tam nigdy nie wiem gdzie i co ;P) to na pewno się wybiorę, żeby pocykać zdjęcia i popatrzeć na zawody. Może uda nam się spotkać :)
    Ogólnie to śliczne zdjęcia! ♥ I gratuluję postępów. Tworzycie z Niko wspaniałą parę.
    Pozdrawiam, Czarne Kudełki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Nikuś! Jest z Ciebie super pies :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Żałuję, że do Sopotu mamy tak daleko, bo też chętnie przejechałabym się popatrzeć na psiaki, a przede wszystkim zobaczyć jak Tosia będzie się zachowywać. Na latających psach w Poznaniu była ideałem, ciekawe czy sytuacja tym razem wyglądałaby podobnie. Jeśli chodzi o szczekanie na psy, ma podobnie jak Niko - szczeka, gdy jest jeden, ale odpuszcza, gdy jesteśmy na zawodach albo wystawie, gdzie jest dużo psów. Gratuluję postępów i zachowania Niko - oby tak dalej! Co do ostatniego zdjęcia, mam identyczną Biedronkową nerkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. My do tej pory byliśmy na LP tylko we Wrocławiu i stwierdzam,ze zawody na prawdę na fajnym poziomie, super atmosfera:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie na takie imprezy powinno się pchać z psem, bo to bardzo pozytywnie na niego wpływa :)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)