piątek, 30 stycznia 2015

Pies i nasze emocje?

Tytuł? Co znaczy...pewnie się zastanawiacie. Planowałam inny post, ale wczoraj wieczorem naszły mnie przemyślenia. Chcesz usnąć, a tutaj milion myśli na sekundę...właśnie taki stan mnie dopadł.

Wczoraj Astra miała pewnie rewolucje żołądkowe, jednodniowa głodówka... nic poważnego, każdemu psu czasem się zdarza. Jednak MY jako właściciele martwimy się o najdrobniejszą zmianę w zachowaniu czworonoga. Czy to ból łapy, przecięty opuszek, czy właśnie jakieś problemy z żołądkiem. Astra raczej należy do psów, którym nie trudno o takie rewolucje. Wystarczy, że zje czegoś za dużo lub jak ona to lubi, złapie coś w lesie. Wczoraj chyba miało to coś wspólnego raczej z jakimiś resztkami spacerowymi...więc dzień był dość ruchliwy, bo kilka razy trzeba było z nią biegać.
Ale do czego zmierzam?
Przechodząc do wieczornych godzin. Pies się czuł lepiej, ale ja dalej nasłuchiwałam i patrzyłam, podchodziłam, sprawdzałam, czy jest wszystko okej. Jak rzadko pies śpi ze mną noce w pokoju tak wczoraj została...mimo tego, że nie ma swojego kąta, że raczej było jej niewygodnie, ale spała ze mną. Najpierw na łóżku, a potem przeniosła się na ziemię. Kręciła się jakby chciała wyjść, a jak otwierałam jej drzwi to patrzyła na mnie i kładła się koło łóżka. Jak tylko usłyszałam głośniejsze westchnienie od razu włączałam światło i podchodziłam do psa. W końcu i mnie dopadło zmęczenie...wyłączyłam wszystkie światła, TV i obróciłam się na drugi bok. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ona jest u mnie w pokoju? I przypominając sobie inne sytuację jak jestem zła, czy smutna doszłam do wniosku, że może ona chciała mi pokazać, że już jest z nią dobrze, że mam się nie martwić? Możliwe. I kiedy ja już usypiałam i przyswoiłam sobie, że z Astrą jest lepiej...ona wstała i wyszła z pokoju. Było to dziwne, bo wspominałam, że Ruda rzadko śpi ze mną dłużej niż godzinę, a wczoraj siedziała w pokoju prawie pół nocy. Jakby wiedziała, że się o nią martwię.

Jednak jeszcze przypominam sobie inne sytuację. Mam w domu papugę i czasem jak zacznie skrzeczeć to dekoncentruje ją to jak się podniesie głos wołając jej imię. Zazwyczaj wtedy ptak się uspokaja, ale i przybiega pies. Patrzy na mnie, merda ogonem, ale jest niepewna...zachowuję się tak jakbym to nią krzyczała, albo jakby chciała mi powiedzieć, że mam się nie złościć. Podstawia się wtedy do głaskania. Jest też tak w sytuacji kiedy puszczam szczury i czasem coś powiem głośniej, bo wlazły gdzieś gdzie nie powinny. Astra reaguje na to i przychodzi sprawdzić co się dzieje i czy jest wszystko okej. Często leży obok mnie, gdy biegają gryzonie mimo, że one potrafią pogonić psa.

Niekiedy też widzę w Astrze zazdrość...szczególnie jeśli chodzi o szczury. Kiedy one biegają po pokoju pies przychodzi i patrzy się na mnie. Czasem ulegam i chowam gryzonie do klatki, a pies wtedy podchodzi do mnie, cieszy się i łasi. Albo jak wychodzę z pokoju to leci cała szczęśliwa za mną, chce, żeby ją głaskać, a potem idzie się położyć spokojnie w swój ulubiony kąt. Gdy szczury latają to ona też lata, dyszy i próbuje powiedzieć, że mam je zostawić i pójść z nią. Może taka zazdrość to nienajlepsze zachowanie, ale na szczęście pies boi się gryzoni i nigdy im nic nie zrobiła. Chociaż gdyby to było dzikie zwierzę i biegało po dworze na pewno zaczęłaby gonić,
a w domu? W domu to one gonią ją.

Podsumowując...doszłam do wniosku, że pies rozumie lepiej, niż niejeden człowiek. Wiedziałam to już wcześniej, ale wczorajsza sytuacja upewniła mnie w tym, że nie istnieje nic lepszego od przyjaźni z psem. Gdy jestem smutna przyjdzie i położy się obok, gdy jestem zła podchodzi i stara się jakoś uratować sytuację, gdy się o nią martwię potrafi pokazać, że nic jej nie jest, a gdy się nad nią użalam (np. gdy przypadkowo ją nadepnę) to potrafi to wykorzystać i zrobić taką minę, żeby dalej ją głaskać.

Wasze psy też reagują tak na różne sytuację? Wydaje mi się, że tak...ale chętnie poczytam
w komentarzach o podobnych sytuacjach związanych z waszymi pupilami.


Wpis taki trochę przydługawy, ale miałam ochotę wyrzucić to z siebie. A najlepszym miejscem na takie przemyślenia jest blog. I jeszcze chciałabym WAM podziękować za ruch na moim blogu, za komentarze, bo to dzięki WAM chce mi się pisać bloga i dotrzymywać terminów. Niestety kończą mi się już ferie, ale będę starała się regularnie coś wstawiać na bloga! Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieje, że będzie WAS coraz więcej tutaj. 

9 komentarzy:

  1. Post genialny ! ;D
    Powiem ci ja to samo mam z Szastą. Dotyczy posta ferie i głodówka ;p Już w niedziele siedząc u chłopaka coś nie tak mi pasowało, bo wiedziałam coś się stało. No ale co mogło się stać jeżeli pies jest z mamą. W poniedziałek miałam problem z pęcherzem i do domu pojechałam, dzwonie do mamy żeby kupiła tabletki i ona od razu żebym niczym psa nie karmiła bo ma głodówke bo wczoraj nażarła się gnojówki i rzygała. Myślę brawo psie, brawo. Ale co do czego martwiłam się o nią, tuliłam ją, głaskałam ją, bawiłam się. Wodę wymieniłam chyba z 3 razy żeby była świeża. A potem kleik z ręki jej dawałam żeby tylko zjadła, by głodna nie była. I tak cała głodówkę.
    Też było jak Szasta była sterylizowana ojeeejku ! Cały dzien taka zmulona była obolała. Jak siku trzeba było iść to spacerek powoli i to z przerwami bo ledwo co po operacji i tak miesiąc czasu ! Póki wszystko się nie zagoiło u niej. Coś zapiszczała przez ten czas. Nawet czasem specjalnie piszczała żeby tylko ją głaskać bawić się, no co kolwiek robić ;p takie wykorzystanie sytuacji.
    Ale ona też pociesza mnie i się martwi o mnie np. jak chora jestem, albo źle się czuje to leży koło mnie, próbuje mnie wyciągnąć na dwór a wtedy i kot mój wtedy działa. Kiedyś plecy mnie bolały, nie wiem od czego i położyłam sie brzuchem na łóżko czuje że coś po mnie wchodzi patrzę a to kot. Połozyła się w to miejsce gdzie mnie boli. wierze że jak zwierze kładzie się na coś cię boli albo tam gdzie dotykasz często tą częścią ciała, to wyciąga ten ból. Fakt na dzień drugi ból pleców przeszedł, a maści tabletki przeciwbólowe nie pomagały ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpisałaś się! I dobrze! :D
    Masz słuszną rację co do tego, że psy odczuwają świetnie nasze emocje. Zdecydowanie lepiej niż ludzie. Wiedzą, co się dzieje u nas w środku. Wiedzą, że jest nam smutno albo wesoło. Przychodzą nas pocieszyć, bo się martwią. Tak samo jak my się martwimy o psa, jak widzimy, że coś mu dolega. Przecież to jest przyjaźń. Prawdziwa przyjaźń.
    Zazdrość, naturalna rzecz. Roxi to też zazdrośnica, wiele psów tak ma. No bo jak możesz głaskać szczury, gdy Astra tu jest? :D
    Dobrze, że z psinką wszystko w porządku.
    U mnie pierwszy tydzień ferii dobiega końca.

    Pozdrawiamy,
    Monika i Roxi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozpisałaś się! I dobrze!
    Masz słuszną rację. Psy potrafią idealnie rozszyfrować nasze emocje. Wiedzą, że tego dnia jesteśmy radośni, a tego smutni, a innego
    przestraszeni. Jako dobrzy przyjaciele martwią się o nas i nas pocieszają. Podobnie jest z nami. Gdy widzimy, że jakiejś
    bliskiej osobie, czy ukochanemu pupilowi coś dolega także się martwimy. A gdy widzimy, że jest smutna/y próbujemy ich pocieszyć.
    Dobrze, że z Astrą wszystko ok. Czasem coś się zje niedobrego na spacerze.
    Zazdrość to rzecz naturalna. Moja Roxi też jest niezłą zazdrośnicą. W końcu jak mogłaś zajmować się szczurami, jak Astra była w
    pobliżu? :D

    Pozdrawiamy,
    Monika i Roxi

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny post i zdjęcia!
    Pisałaś to z takim sensem i prawdą, że nie potrafiłabym tego powtórzyć. Zgadzam się. Psy rozumieją lepiej niż ludzie i są przy nas nawey gdy same nie mają się dobrze.

    H&F
    Obesrwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te zdarzenia pięknie opisują przyjaźń człowieka z psem. Zgadzam się z faktem, że psy odczuwają nasze emocje, chcą czuć się kochane i docenione przez właściciela. Szczególnie widać to w treningach, moja Lola bardzo się cieszy i jeszcze bardziej przykłada przykłada, gdy ja sama emanuje radochą, że wykonała coś dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super to odpisałaś. Nie będę pisać super długiego komentarza bo post jest świetny świetnie opisuje przyjaźń psią i ludzką. Genialny post!

    Pozdrawiamy
    Laura&Shira

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny post. Ja sądzę, że psy nas doskonale rozumieją. Dostrzegam to głównie, gdy jestem chora. Wtedy Luna chodzi tam gdzie ja, leży ze mną i mnie pilnuje. Normalnie tak nie jest. Nie raz gdy zdarzyło się coś strasznego, ja byłam załamana, Luna przychodziła i mnie lizała, pocieszała. Jak kłócę się z bratem zaczyna na nas szczekać, abyśmy przestali. Jak jestem na nią zła, bo coś zniszczyła, pogryzła, okropnie się zachowała to patrzy na mnie smutnym wzrokiem jakby chciała powiedzieć "przepraszam, to się więcej nie powtórzy, nie gniewaj się na mnie". Ja i tak jakiś czas ignoruję ją, a po chwili przychodzę i wszystko jej tłumaczę, co zrobiła źle i dlaczego tak się zdenerwowałam. Może to głupie, że gadam do psa i to jeszcze jakieś skomplikowane zdania, ale mam wrażenie, że mnie rozumie. Naprawdę świetny post :)
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam psa, więc nie mam zdania. Aczkolwiek wydaje mi się, że jakiekolwiek zżyte z właścicielem zwierzę po prostu czuje, gdy coś jest nie tak. Nie jest to tzw. świadoma świadomość, która wyróżnia ludzi (to oczywiste), ale coś w rodzaje umiejętności wyczucia, co dzieje się dookoła; tak samo jest wśród dziko żyjących w stadzie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę pięknie to napisałaś. :)
    P.S Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)