sobota, 6 czerwca 2015

Mały sukces i wodowanie

Dzisiaj taki post troszkę o wszystkim i o niczym. Wszystko w jednym. Jak wiadomo coraz bliżej wakacje, już czuć to w powietrzu. Ostatnie poprawi w szkole, żeby wyjść na czysto i móc się cieszyć wolni dniami. Co prawda kończy się co dopiero długi weekend, ale wolnego nigdy za dużo. My w ten weekend za dużo nie robimy..siedzimy i czekamy na niższą temperaturę. Jestem osobą, która nie lubi upałów, ale jakoś trzeba to przetrwać.

Zacznę od opisania pewnej sytuacji, z której jestem bardzo zadowolona. Związek ten ma z komendą zostań. U nas różnie bywa z wykonywaniem pewnych komend, a ta często nie działa. Wczoraj w drodze nad wodę (o tym później) wstąpiłam z koleżanką do galerii, ja musiałam odebrać książkę, a ona coś z poczty. Najpierw ja poszłam załatwić swoje sprawy, a potem znajoma. Tak, żeby pies nie został sam przed sklepem. Kiedy ja czekałam, aż koleżanka wyjdzie z galerii to w tym czasie rozpakowałam książkę. Wszystko zapakowane w grubą warstwę kartonu, która nie zmieściłaby mi się w plecaku. Pomyślałam, że nie będę tak stać i czekać, aż znajoma wyjdzie, żeby wyrzucić śmieci. Postanowiłam sprawdzić Rudą. Ogólnie dookoła było sporo osób, dzieci, a niedaleko ruchliwa ulica..więc dużo czynników rozpraszających. Zawsze była ciekawa jak Astra będzie się skupiać w takich miejscach. Kazałam jej się położyć i powiedziałam ZOSTAŃ. Ruszyłam w stronę śmietnika. Obawiałam się, że pies za mną poleci, bo zazwyczaj to tak wygląda. Musiałam kawałek odejść do psa, żeby pozbyć się niepotrzebnego kartonu. Zrobiłam co miałam zrobić, odwracam się i co? I pies grzecznie leży tam gdzie ją zostawiłam. Byłam w mega szoku, bo Ruda rzadko reaguje w ten sposób. Szczególnie, że było to miejsce obce i z "gapiami". Taki mały sukcesik, czasem mogę być dumna z psa. Przy okazji takiego miejsca kazałam jej usiąść, położyć się..krótka powtórka posłuszeństwa w miejscu publicznym. Jak zawsze byłam obserwowana przez kilku ludzi, ale to nic. Ruda sobie świetnie poradziła i nic ją nie rozpraszało, była skupiona tylko na mnie!


Wracając do wędrówki nad wodę. Wczoraj razem z koleżanką wybrałam się nad rzekę. Wydaje mi się, że będziemy częstym gościem tamtych stron. Ładnie, cicho, z dala od samochodów i wrzeszczących dzieci. Nie ma tam ludzi, którzy pływają. Co prawda wieczorami na pewno odbywają się tam jakieś ogniska, bo można spotkać po drodze miejsca po ogniu, albo pozostawiane butelki..ale poza tym miejsce jest super. Już pisałam o tej wodzie na blogu. Ruda jak zawsze szczęśliwa ze spaceru w inne strony, ale to już powtarzam zawsze. Na miejscu spotkałyśmy dwa, wesoło hasające labradory. Nie zapinałam Astry, wiedziałam, że raczej bawić się z nimi nie będzie, ale krzywdy też nie zrobi. Psiaki jak na młody wiek przystało zaczęły latać dookoła nas, obwąchiwać Rudą, ale ona stwierdziła, że z takimi się nie zadaje i pokazała zęby. Jakby w lesie miało miejsce takie zachowanie Astry to bym na pewno została zaatakowana przez właściciela, że mam agresywnego psa. Wiem kiedy mój pies jest agresywny, a kiedy pokazuje innym psom, że nie ma ochoty na kontakt. Ze strony właścicieli labradorów spotkałam się z miłym zachowanie. Uspokoili mnie, żeby zostawiła Astrę w spokoju, pokaże kilka razy zęby i młode psy odpuszczą. Jednak ja byłam zmieszana tą sytuacją, ale zostawiłam psa w spokoju. I prawda...Ruda pokazała swoje uzębienie, poszczekała, odgoniła labradory i dały jej spokój. Jakoś psy muszą się komunikować. Chciałabym spotykać więcej właścicieli psów, którzy wiedzą, że kłapanie zębami nie zawsze oznacza agresję. Niestety ciężko o takich. Byłam zadowolona, że w moim mieście można spotkać osoby, które świadomie posiadają psa. Tak jak już wspomniałam..laby zrozumiały przekaz Astry i dały jej spokój, a Ruda się wyluzowała i poszła położyć w cieniu. Ja skorzystałam z okazji i porobiłam parę zdjęć rozbrykanym psom. 

I dzisiaj byłoby to na tyle. Jak widać post taki o niczym, a jednak coś w sobie zawarte ma. Mam nadzieję, że taki luźny post Wam przypadnie do gustu, a na koniec zostawiam Was ze zdjęciami! 






Robak nie mający nic wspólnego z powyżej opisanymi rzeczami :D

9 komentarzy:

  1. Nie ma to jął wypad nad staw w gorący dzien :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O, no to gratki, za zachowanie piesa :))
    My też dziś byliśmy nad wodą, ale tu była masa ludzi, dzieci, psów... Ale mimo to było bardzo fajnie :) Wszystkie fotki super, ale ostatnie wymiata *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Albo leje, albo upał :/ Pozdrawiamy pusia-i-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję sukcesów :) My dzisiaj byliśmy na stawkach, ale Kentucky dalej nie chce pływać już mija tak 3 lata aż próbuję go nakłonić do pływania :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję sukcesu =).
    Ja też chcę taki staw w okolicy!

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje sukcesu! :) Baddy komendę zostań wykonuje dość pięknie, choć niekiedy, a rzadko to bywa biegnie do mnie zanim go przywołam, bo przecież matka ile ty mi czekać karzesz. :D

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!
    http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje z sukcesu ! Ja mam zamiar wybrać się do miasta i poćwiczyć z psem tam no i ogarnąć psa w mieście :P zobaczymy jak nam to pójdzie ;)
    Cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym zostawaniem i wykonywaniem komend w miejscach publicznych to rzeczywiście różnie bywa. Super, że psina osiągnęła taki sukcesik ;)
    Pozdrawiamy
    K&R
    http://roxithedog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Prześliczne zdjęcia *.* Gratulujemy sukcesu! Super teren na spacery. U nas jak jest już jakieś jezioro, staw to jest tam pełno ludzi :/
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)