środa, 15 kwietnia 2015

Aktywny weekend

Weekend był ciepły więc wykorzystałam to na spacery z Rudą. Dwa dni i dwie wyprawy w dawno lub wcale nieodwiedzane miejsca.

Sobota...spacer zaczął się około 11. Razem z mamą ruszyłyśmy na pola za schronisko. Pies, aparat, picie i smaczki. Astra cała szczęśliwa, że nie idzie do lasu. W tygodniu nie ma czasu na dalsze wypady, a las mam pod blokiem, więc zazwyczaj do tego ograniczają się spacery. Jednak weekend nas rozpieścił to nie można było zmarnować takiej okazji. Spakowane ruszyłyśmy na pola. Szkoda, że nigdzie tam po drodze nie ma żadnej wody, w której pies mógłby się zamoczyć, a poza tym to tereny do super spacerów.
Droga idzie między polami, obok małego lasku. Pies ma miejsce, żeby się wybiegać, poszukać czegoś w trawie i poganiać za ptakami, czy myszami. Lubię odwiedzać tamto miejsce i Ruda też. Wychodzimy na wioskę, przez którą musimy przejść, żeby wyjść do lasu. Las prowadzi nas do domu. Więc taki spacer to połączenie pola z lasem. Dla Astry to idealne połączenie. Zmęczony, wybiegany pies śpi w domu po takiej wycieczce. W drodze powrotnej obok leśnych ścieżek mijamy psiaka za płotem. Rzadko Ruda się z nim wita, a w sobotę postanowiła podejść do ogrodzenia. Sobota minęła nam właśnie tak...nic specjalnego, spacer jak spacer, ale dla Astry nowe doświadczenia i chodzenie ponad 2 godziny to jak na nasze możliwości bardzo dużo.



Jak wiadomo weekend nie kończy się na sobocie. Niedziele była bardziej owocna w ciekawe miejsca i pierwsze wodowanie. Wspomniałam już, że pogoda nam dopisała to postanowiłam, że trzeba znaleźć jakieś miejsce z wodą. Już w tamte wakacje miałam zamiar się wybrać nad tą rzekę, nad którą byłyśmy, ale jakoś do tego nie doszła. Postanowiłam, że trzeba zwiedzić teren i mniej więcej wiedzieć jak tam się dostać, i jak to wygląda. Byłam tam może z kilka razy, ale nigdy z psem. Pies oczywiście szczęśliwy, że idzie w inną stronę niż do lasu. Zanim dojdzie się w docelowe miejsce trzeba przejść przez osiedle i pasami przez obwodnicę, ale czego się nie robi dla psiej przyjemności. Ogon do góry, obwąchiwanie. Widać, że Ruda była zadowolona z takiego spaceru. Doszłyśmy na pierwszy brzeg...pamiętałam go troszkę inaczej, bo kiedyś tam była plaża i ładne zejście do wody. Jednak Astra sobie poradziła, bo na szczęście jest tam bardzo płytko i długo można iść nie tracą gruntu pod nogami. Inaczej Ruda się płoszy i ucieka z wody, musi czuć dno pod łapami i tam tak było. Pierwsze szaleństwo w wodzie, idealnie! Oczywiście nie pływała, bo do takiej wprawy jeszcze nie doszła. Rzucamy jej patyki, co tylko jest pod ręką. Takiego szalejącego psa nie widzi się codziennie. Jednak po drugiej stronie rzeki było ładniejsze zejście i więcej łąki jakiejś. To z mamą postanowiłyśmy się wrócić i dojść do mostku, który prowadził na drugi brzeg. Ruda nadal szczęśliwa, bo inne miejsca, milion nowych zapachów. Szłyśmy brzegiem rzeki, a z drugiej strony las. Miejsce idealne, nie wiedziałam, że tam jest tak pięknie. Las i woda? Czegoś chcieć więcej, na pewno będziemy odwiedzać częściej te strony. Doszłyśmy do tej małej łąki, do zejścia do rzeki. Astra znowu cała szczęśliwa wodą, a przy okazji spotkaliśmy szalonego labradora i jakiegoś yorka. Czyli miejsce odwiedzane przez dużą ilość psów, a nam taka socjalizacja się przyda. Czarna labradorka biegała za patykami, pływała, szalała dosłownie...chciała się z Rudą przywitać, ale Astra widocznie nie chciała i dała do zrozumienia to koleżance. Czarna odpuściła, a Astra mogła dalej cieszyć się wodą. Co chwilę rzucałam jej patki do wody. Jeszcze raz to powiem miejsce idealne...szkoda, że dopiero teraz je znalazłam. Ogólnie spotkałyśmy wiele psiaków, więc w lato musi tam być tłoczno, ale na pewno odwiedzimy to miejsce kilka razy. Po takim spacerze pies w domu padł i nie miał zamiaru się ruszać. Cały tydzień do odpoczywania ma, a mam nadzieję, że w ten weekend będzie też taka pogoda, żeby wybrać się tam znowu.








I na dzisiaj to tyle. Więcej zdjęć niż tekstu, ale tyle się ich nazbierało. Musiałam uwiecznić pierwsze wodowanie Rudej. :) A na weekend też już mam pomysł na post, więc wyczekujcie go! 

6 komentarzy:

  1. Mokry=szczęśliwy. U nas pogoda nie sprzyjała pływaniu :( a szkoda. Pozdrawiamy pusia-i-ja.blogspot.om

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę takiego miejsca ! U nas jest jest staw ale prywatny i nie ma jak wejść do wody -,- dalej mam taki zalew ale noo tak samo jest spad i wgl ale woda nie zawsze czysta. I no szybko pies traci grunt pod łapami więc nie miejsce dla nas. Mam zamiar 12 km jeździć z psem nad wodę. O ile będzie ciepło na weekend majowy to wybiorę się z Szastą właśnie nad ten zalew, trzeba korzystać z prawka ;D
    Na ostatnim zdjęciu Astra wygląda jak wyrośnięty szczeniak ! :D
    No i super zdjecia !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mokry pies to szczęśliwy pies ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas niestety nie ma żadnego stawu :(.
    Zazdroszę takich fajnych terenów! :)

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Wam fajnie! :) U mnie jest okropnie, brzydko.. zimno, ponuro! Na spacerze ręce zamarzają mi jak zimą.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!
    http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas pogoda się zmienia, ale częściej mamy taką szaroburą pogodę..
    Śliczne zdjęcia, Astra jest piękna.
    Tereny do spacerowania macie śliczne!
    Pozdrawiamy!

    Zapraszamy na nowy post,
    http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)