niedziela, 17 lipca 2016

Życie z "małym" psem

Na blogu ostatnio była cisza i chyba zmienię częstotliwość dodawania postów. Nie wyrabiam z pisaniem, bo w tygodniu pracuję, a w weekend nie zawsze mam chęć siadać do komputera. Co nie zmienia faktu, że brakuje mi pisania, bo uwielbiam blogowanie i nie chcę tego porzucać. Jednak postanowiłam, że posty będę pojawiać się co dwa tygodnie w niedzielę. Jeśli będę miała ochotę napisać coś częściej to oczywiście napiszę. Na razie jednak zostanę przy postach dwa razy w miesiącu. Mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre blogowaniu. :)




Dzisiaj taki post z moimi przemyśleniami. Może to się wydać dziwne, bo Niko wcale nie jest taki mały. Jednak ja zazwyczaj miałam do czynienia z większymi psami, a więc Czarny jest dla mnie niewielkich rozmiarów. I  tak mnie naszło, żeby porównać życie z małym i dużym psem, którym była Astra. Na pewno jest dużo plusów, ale jakieś minusy też się znajdą. Oczywiście te negatywne strony nie wpływają na relacje między mną a psem.

Mniejszy pies to przede wszystkim widoczna różnica w wydatkach. Mimo wszystko mniej je, a więc karmy nie idzie tak dużo, krople na kleszcze wychodzą taniej, bo mniej kilogramów. Myślę, że to jest jeden z plusów małych psów. Wydatki jednak są sporo prze czworonogu, a im psiak większy to więcej je. Jakkolwiek pies jest karmiony to nie da się ukryć, że różnica w porcjach dla 15 kg, a 30 kg jest spora. Astra się zabawkami nie bawiła, ale jeśli jakieś zabawki miałabym jej kupić to byłyby to większe odpowiedniki, a im większe tym droższe. Niko zalicza się do psów w przedziale S-M przy zabawkach, a szarpaki to zdecydowanie wystarczą mu te najmniejsze. Czyli wydatki na zabawki też są mniejsze.

 Jeśli już o kilogramach mowa to im mniejszy pies tym bardziej "poręczny". Astra była duża i ciężka, a więc nie było szans, że sama ją podniosę chociażby do wanny, a co dopiero wziąć na ręce. Niko jest mały i nie najcięższy. Nie mam problemu, żeby go oderwać z ziemi i chwilę nieść, czy wziąć na kolana. Myślę, że to jest duże ułatwienie jeśli psa w pewnych sytuacjach można podnieść samemu. Przykładem może być wizyta u weterynarza, Astra nie lubiła tam chodzić, a więc zapierała się wszystkimi łapami i miałam problem, bo nie było szans, że ją podniosę, musiałam kombinować i jakoś ją tam "zaciągnąć". Niko też niechętnie odwiedza to miejsce, a poza tym jest tam wiele psów, na które Niko reaguje różnie. W takiej sytuacji bardziej odpowiada mi wielkość Niko, bo bez problemu wezmę go do góry i wniosę do gabinetu, bez niepotrzebnego szczekania i denerwowania innych pacjentów. 

Jest pewna kwestia, którą bezapelacyjnie przypisuję jako ogromny plus dla dużych psów. Przy Astrze czułam się bezpiecznie, jej rozmiar mimo wszystko wzbudzał jakiś respekt i ludzie często sami woleli ominąć mnie z daleka. Po prostu z dużym psem czuję się bezpieczniej, bo wiele osób boi się czworonogów, a jak widzę, że jest nie najmniejszy to wolą przejść jak najszybciej. Z Niko mam czasem obawy jak mam minąć niepewne grupki osób. Chociaż akurat trafił mi się dość szczekliwy pies, mimo wszystko z psem rozmiarów Czarnego nie czuję się tak bezpiecznie jak z większym czworonogiem. Oczywiście nie chodzi mi o to, że jakby coś się miało dziać to czekam na reakcję psa, ale myślę, że sami widzicie podejście ludzi do yorków a do bokserów, owczarków. Niko nie jest bardzo mały, ale ludzie się go nie obawiają, z Astrą rzadko kto mnie zaczepiał i "ciumkał" do psa. Każdy pies ma zęby i nie zależnie od tego jaki duży to może ugryźć, ale większości ludzie odróżniają chyba tylko małe, niegroźne czworonogi i te większe, groźne. Duży pies to także więcej ciała do głaskania. Czuje się, że jest pies. Chociaż wtedy też czworonóg zajmuje więcej miejsca np. na kanapie. Jestem typem osoby, która pozwala psom leżeć na łóżku. Przy Astrze często połowa tapczanu była zajęta, a przy Niko jest to zaledwie kawałeczek.

 

Podsumowując wyszło na to, że lepiej mieć małego psa. Jednak ja w przyszłości będę celować w duże psy. Zawsze otaczały mnie większe czworonogi, nie chciałam małych psów. Niko nie jest całkiem mały i dobrze, jest taki jakiego akurat szukałam. Nie za duży, ale nie za mały. Można czuć, że jest pies, ale też bez problemu wziąć na ręce bez uszczerbku na zdrowiu. Wpis nie ma na celu namawiania nikogo na małego psa, a po prostu takie moje zestawienie cech, które najbardziej się wyróżniają. Mieszkają z Astrą przez tyle lat przyzwyczaiłam się do większego psa, a teraz mając Niko często zaczynam rozumieć obawy właścicieli mniejszych psów. Opisałam różnice, które ja odczuwam żyjąc z psem do 15 kilogramó. Mam nadzieję, że taki post przypadł Wam do gustu.

10 komentarzy:

  1. Żyjąc kilka lat z małym cielakiem stwierdzam, że nie jest to zbyt dobry pomysł gdy mieszka się samemu i bez samochodu. Drugi pies będzie mały, co prawda przy Emecie to już nie robi różnicy ale chociażby ze względu na wydatki podjęłam taką decyzję. No dobra, mały nie ale średni - nie wyobrażam sobie życia z psem sporo poniżej kolan. Uwielbiam duże psy, wszędzie chodzę sama i muszę mieć porządną obronę :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam ten post bardzo przypadł do gustu - zastanawiam się nad ''średnio małym'' psem, że tak to nazwę, takim jakim jest Niko. Takie porównanie z dwóch perspektyw jest bardzo przydatne. Spoko się to czyta, bo to są tak jakby wspomnienia o dwóch psach.
    Ja tam chyba wezmę jakiegoś psa ze schroniska (na zasadzie zakochania się od pierwszego wejrzenia ;p), ale z ras podobają mi się i duże, i małe, każdy pies ma w sobie ''to coś''. Masz rację, są zalety i wady i małych, i dużych psów. Jak kto woli c:
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od zawsze mam małe psy i co najlepsze wszystkie mają/miały ok. 32 cm w kłębie (dziwny zbieg okoliczności). Tata kiedyś miał owczarka niemieckiego, niestety w wieku 11 lat przegrała walkę z nowotworem.
    Szczerze powiedziawszy zawsze marzył mi się duży pies, niestety nie mam zbyt dużego pokoju na jakiegoś olbrzyma ;)

    Pozdrawiamy
    Biały Krukk

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tylko duże psy :) fajne zestawienie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam mieszańca husky'ego, który jest wielkości i wagi większego bordera. I czuję się przy nim bezpiecznie i dużo miejsca nie zajmuje ;) Czego chcieć więcej?
    Pozdrawiamy!
    lakina4lapach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym respekte to się zgodzę :) z Szastą mimo że jest goldenem ludzie mijają jakoś czy jak ktoś zapuka do drzwi, a między nogami stoi pies, to jest "ooo jejku ale duży", "oo ja cię, pies" no i taka osoba odsuwa się od drzwi jeszcze kawałek :)
    W przyszłości planuje mieć małego psa, fakt wydatki są mniejsze i bardziej poręczny :) A Szasta jak walnie się na łóżko to ona ma jedną połowę a ja drugą i weź tu wyśpij się porządnie ;D
    Pozdrawiam,
    goldenowelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Z małych psów to moje serce skradły spaniele, beagle, corgi choć i tak pewnie dwa z nich zaliczają się do średniaków. Sama nie wyobrażam sobie posiadania małych psów. Od małego dzieciaka lubuję w tych większych, ostatnio nawet doszłam do wniosku że Fado też jest małym kurdupelkiem, a swoje 57 cm ma.
    Pozdrawiamy, Biscuit Life!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mały pies, bywa czasem lepszy w mieście/bloku, gdy ktoś wiele czasu pracuje/uczy się. Bo nie zawsze mamy ten czas, by zająć się nim odpowiednio, choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z tymi zaletami małych psiaków. Chociaż jak napisałaś, przy dużych psach możemy czuć się bezpieczniej. Przechodząc z Wilsonem koło jakiejś grupki ludzi, gdyby ktoś zechciał, mógłby go po prostu kopnąć i prawdopodobnie już narobiłby dużo złego, a pies nie byłby w stanie mnie obronić. Wiem też, że mój drugi pies, którego powoli planujemy, będzie na sto procent duży, między innymi z tego powodu. Z mniejszymi wydatkami masz sporą rację i to też jest ważne dla ludzi, którzy np. nie zarabiają bardzo dużo pieniędzy, ale jednak zależy im na posiadaniu czworonoga, bo jednak cena powiedzmy 80-100zł jest mniejsza niż 200 czy 300, już nie wspominając o innych potrzebnych rzeczach. Bardzo fajny post, pokazuje spore różnice między psiakami.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ mnie tu dawno nie było! Aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz zauważyłam, że masz nowego domownika! Bardzo mi przykro z powodu Astry, ale widocznie kiedyś ten moment musiał nastać..
    Co do Nika to jestem nim oczarowana, jest przeuroczy. Bardzo przydatny post, zwłaszcza dla osób, które chcą posiadać psa, warto przemyśleć takie kwestie decydując się na pupila ;)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)