niedziela, 11 września 2016

Adoptując psa

Dzisiaj chciałabym napisać trochę o moich doświadczeniach z adopcją psów i życiem z nimi. Muszę wspomnieć, że ten post powstaje w ramach współpracy z Fundacja NaszeZoo.pl . Nie chciałam, żeby była to sucha reklama fundacji, bo nie o to chodzi w moich postach. Jednak kiedy dostałam propozycję takie współpracy pomyślałam, że będzie to świetna okazja do podzielenia się moimi odczuciami dotyczącymi adopcji psów, pomaganiu im. Nie jest to post, który ma na celu zmuszać do zaadoptowania zwierzaka, bo musi to być przemyślana decyzja. Ja chciałabym się podzielić tym co ja o tym myślę, moimi doświadczeniami związanymi z adoptowanymi psami.  A jeśli mogę przy okazji takiego posta wypromować fundację pomagającą zwierzętom, to czemu nie? Zacznę od moich przemyśleń, a później przybliżę Wam działalność fundacji. Na wstępie piszę, że post jest troszkę długi, ale mam nadzieję, że przebrniecie przez niego! 



CO MYŚLĘ O ADOPCJI PSÓW?
Jak najbardziej popieram to z całego serca i podziwiam każdego kto z takim psiakiem coś osiągnie. Oczywiście niezależnie od tego, czy pies jest rasowy czy nie to praca daje ogromne efekty. Biorąc psa ze schroniska nie możemy nastawić się na konkretny plan działania, szlifowanie jakichś cech po rodzicach. Jeśli chodzi o szczeniaka to wiele można wypracować, i nakierować na pożądane zachowania. Adoptując dorosłego psa, którego wcześniej nie znaliśmy lub tyle co z opisu ze strony schroniska/fundacji lub kilku zapoznawczych spacerach, bierzemy kota w worku. Decyzja o adopcji musi być przemyślana, musimy wiedzieć, że nie będzie to pies z naszych marzeń. Mimo to adoptując psa zmieniamy jego życie, stajemy się dla niego kimś ważnym. Nie, nie chcę powiedzieć tutaj, że pies ze schroniska kocha bardziej, bo tak nie myślę. Adopcja pozwala pomóc czworonogom w potrzebie, pokrzywdzonym przez los, porzuconym. Biorąc takiego psa zmienimy jego życie na lepsze, a my zyskujemy przyjaciela. Każdy powinien sam decydować o tym jaki pies zamieszka pod jego dachem.


Moja przygoda z psami zaczęła się i trwa nadal z psiakami ze schroniska. Pierwszy pies, którym była Astra, trafił do mnie jak byłam mała i trzeba przyznać, że to nie była zbyt przemyślana decyzja. Jak wspominam adopcję Astry? Przede wszystkim było to duże przeżycie. Wybraliśmy się do schroniska, żeby wybrać nowego członka rodziny. Wróciliśmy z rudym ktosiem. Miał być mały pies, a był dość sporych rozmiarów i chyba to jest wspomnienie, które będzie we mnie zawsze. Na pewno trudno było nam znaleźć tego jedynego psa, który wróci z nami do domu. Był płacz, smutek, ale w końcu się zdecydowaliśmy. Teraz mogę to porównać do loterii. Jedyne czym mogliśmy się kierować był wygląd psa i zachowanie w danym momencie. Braliśmy w ciemno, nie wiedzieliśmy co będzie w domu. Od pierwszej adopcji minęło sporo czasu, bo Astry ze mną już nie ma, a przeżyła u nas w domu około 14 lat. Wtedy nikt za bardzo nie zwracał uwagi na dobro zwierząt, a schronisko było tylko przechowalnią i nic więcej nie miało tam miejsca, przynajmniej takie mam odczucia myśląc o schronisku, z którego wtedy braliśmy psa.

Kolejną, tym razem MOJĄ, świadomą adopcją był Niko. I muszę powiedzieć, że ta wizyta w schronisku nie była dla mnie szokiem, strasznym przeżyciem. Weszłam z myślą o adopcji jednego psa. Oczywiście wszystkich czworonogów jest żal, ale mogłam pomóc tylko jednemu, a może aż jednemu? Idąc do schroniska także nie wiedziałam co na mnie czeka, bo jeszcze pół roku temu schronisko, z którego brałam psa nie miało zbyt dobrej opinii. I tak samo jak z Astrą była to loteria i branie kota w worku. Widziałam psa tylko przez kraty, a później już nie było odwrotu. Adopcja Niko była świadomą decyzją, wiedziałam z czym to się wiąże i jakie mogą być konsekwencje. Jednak chciałam dać dom psu ze schroniska.

Życie z psem po przejściach może wydawać się trudne i często takie jest. Dopiero po jakimś czasie wychodzą pewne niepożądane zachowania. Wiele psów ze schroniska ma niejasną przeszłość i musimy sami się domyślać co się stało. Z Astrą nie miałam takich momentów, bo ja byłam mała i nie zwracałam na to uwagi. Jednak obserwując Niko widzę to czego nie wiedzieliśmy biorąc psa. Pierwszy kontakt ze smyczą powodował, że pies się kulił, kładł brzuchem do góry i starał się wyglądać tak jakby go nie było. Zachowanie to sugeruje, że Niko musiał być bity. Do teraz ma pewien respekt jak zapinamy mu smycz. Podchodzi już pewniej, bo wie, że oznacza to spacer, ale dalej widać, że w przeszłości smycz musiała być przedmiotem wykorzystywanym do bicia. Innym zachowaniem jest szczekanie na mężczyzn. Ogólnie jest nieufny do obcych i jeśli mu się coś nie podoba, czuje się niepewnie zaczyna szczekać, a jeśli ktoś mimo to chciałby się z nim widać to jestem pewna, że potrafiłby ugryźć. Mężczyźni często wywołują o niego strach. Nie wiem, czy mogę wywnioskować z tego, że krzywdził go mężczyzna. To zachowanie też wyszło dopiero po kilku dniach i do teraz nie jestem pewna, czy mijana osoba zostanie oszczekana czy zignorowana. Dzieci też nie są najulubieńszą grupą Niko. Jednak jak już pozna malucha i wie, że jest przyjazne to Niko jest najlepszym opiekunem. Chociaż cały czas trzeba pamiętać o jego nieprzewidywalności i pilnować co robi dziecko i jak reaguje pies. Jak widać pies ze schroniska wiążę się z małymi problemami w zachowaniu. I nie wszystkiego da się od razu pozbyć. Dlatego adoptując psa musimy mieć na uwadze jego przeszłość. Jeśli ją znamy to ułatwi nam to pracę. Ja niestety nie znam tego co zdarzyło się Niko. Wiem tyle, że został przyprowadzony do schroniska, ktoś go znalazł. W schronisku był niepewny siebie, bał się wszystkie przez pierwsze dni. Obecnie jest psem szczekliwym i dla osób z zewnątrz jest psem pewnym siebie. Dla mnie jest całkiem inny. Moim zdaniem on swoją postawą do innych psów próbuje schować niepewność, pewien strach. Udaje potężnego na zapas. Jeśli jakiegoś psa pozna to jest to idealna relacja. Mimo wszystko Niko uwielbia kontakt z innymi psami, lubi się z nimi bawić i witać.

Czy mój kolejny pies będzie ze schroniska? W przyszłości planuję psa pod sporty, pod jakieś aktywności. Myślę nad psem rasowym, jednak nie wiadomo co przyniesie czas. Na pewno jeszcze kiedyś w moim domu zagości adoptowany pies.



To może teraz coś o Fundacji?
Zacznę od tego, że podziwiam wiele fundacji za to jak walczą o czworonogi, jak chcą im pomagać za wszelką cenę. Są to zazwyczaj fundacje, które utrzymują się tylko z darowizn. Obserwuję wiele profili na facebooku i zawsze jestem pełna podziwu ile siły, nadziei mają ludzie, którzy to prowadzą i nie poddają się. Walcząc do końca o każde małe życie!

Fundacja NaszeZoo.pl to właśnie jedna z takich fundacji. Wspierają wiele schronisk, a także tworzą swoje akcje pomagające zwierzakom. Na stronie możemy przeczytać główną misję, która brzmi - "Główną misją naszej Fundacji jest pomaganie bezdomnym, skrzywdzonym przez ludzi psom oraz kotom. Ratujemy i leczymy zwierzęta, wspieramy schroniska i organizacje, edukujemy i kształtujemy właściwe postawy u dzieci i dorosłych." Każdy kto pomaga zwierzętom zasługuje na podziw i wiele szacunku.

http://www.dlaschroniska.pl/

Tak jak wspomniałam, Fundacja ta ma kilka swoich akcji. Chciałabym pokrótce przybliżyć Wam dwie.

Pierwszą jest projekt dlaSchronisk.pl.  - "To projekt, który przez cały rok wspiera ponad 50 schronisk dla bezdomnych zwierząt i organizacji z całej Polski. Platforma dlaSchroniska.pl powstała, by ułatwić Internautom wspieranie najbardziej potrzebujących schroniska dla zwierząt w Polsce – każdy, kto chce pomóc bezdomnym psom i kotom, może w szybki i prosty sposób zakupić dla nich niezbędne produkty. Każde Schronisko, które podjęło współpracę w ramach akcji dlaSchroniska.pl, raz w miesiącu otrzymuje przesyłkę kurierską z wszystkimi zakupionymi przez Internautów artykułami." Akcję wspiera też wiele znanych osób. Promowanie adopcji czy wspomaganie fundacji przez takie osoby to jak najbardziej dobry pomysł. Wiele osób widząc, że pomagają aktorzy, blogerzy, sami mają chęć niesienia pomocy. 

Kolejną akcją są Kocie Chaty. To może wybiega poza temat mojego bloga, bo wspominam tutaj głównie o psach. Jednak uważam, że stawianie takich chatek jest bardzo potrzebne. W każdym mieście żyją tak zwane koty wolnożyjące. Nie są to koty bezdomne, a takie, które już urodziły się na wolności i przebywają tam cały czas. Takie zwierzęta mimo wszystko potrzebują jakiegoś schronienia. Dlatego często czytamy, żeby w zimie udostępnić piwnice dla kotów. I właśnie Fundacja wychodzi temu naprzeciw i stawia Kocie Chatytakie. Na ten cel także internauci mogą przekazywać darowiznę i wspomóc ten projekt.


W sumie co więcej mogę Wam napisać? Wszystkie informacje znajdziecie na stronie fundacji, a ja nie chcę ich przepisywać i na siłę zapychać posta. Działanie takich fundacji jest potrzebne. Zawsze, niestety, znajdą się zwierzęta, które potrzebują pomocy. Każdy kto może pomagać niech pomaga i szacunek mu za to! Mam nadzieję, że taki post przypadł Wam do gustu. Poznaliście troszkę moje podejście do adopcji, a przy okazji mogłam wypromować fundację.

Jeśli macie ochotę to zajrzyjcie na stronę Fundacji i dowiedzcie się więcej. :)

strona www: fundacjanaszezoo.pl/
fanpage:  facebook.com/FundacjaNaszeZoo

http://fundacjanaszezoo.pl/

3 komentarze:

  1. świetna akcja! niestety wcześniej o niej nie słyszałam... Oczywiście, że jestem za adopcją- mam swoje dwa kundelki i działam w Fundacji (tymczasuję, ogłaszam, adoptuję). Mój Taj adopciak jest żywą torpedą i trenujemy sporty więc da radę znaleźć i takiego :) Dla mnie aktywności były nowością i wszystkiego nauczyłam się przy nim. Jesteśmy już nawet po pierwszym zawodach i kilku pokazach :) Oj zmienia się życie po adopcji psa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mam sprecyzowanej opinii o adopcjach, myślę że to przede wszystkim zależy od naszych oczekiwań i ile jesteśmy w stanie poświęcić czasu jeśli coś nas przerośnie.
    W każdym razie nie żałuję adopcji Emeta, ale drugi raz bardziej bym się zastanowiła :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Adopcja to super rzecz, ale wiąże się z ogromnym ryzykiem i nie pewnością. To coś, co trzeba mocno przemyśleć. Ale osobiście popieram ;)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)