niedziela, 2 kwietnia 2017

5 psich nawyków

Cisza na blogu spowodowana brakiem czasu, a jak znajdzie się go trochę w weekend to siedzę i nic nie robię, ewentualnie staram się spędzić go z psem. Praca w tygodniu, a szkoła w co drugi weekend nie pomaga w blogowaniu... Jednak dzisiaj siadłam i do Was piszę! Po ostatnich postach do czytania, teraz będzie wpis luźniejszy. To tak słowem wstępu, ale przejdźmy do wpisu...


Każdy z psiarzy ma jakieś przyzwyczajenia biorące się z życia z psem. Zwracamy uwagę na jakieś mało istotne sprawy, albo na pewne gesty. I dzisiaj mam dla Was spis 5 moich nawyków, które są dla mnie codziennością, czymś czego nie zauważam, robię automatycznie, bo tak już mam!


1. Wejście do domu...
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię jak po wejściu do domu pies na mnie skacze i cieszy się całym sobą. Wielu osobom to przeszkadza i oduczają takiego zachowania. Wchodząc do mieszkania wiem, że jest ten ktoś kto zawsze czeka z niecierpliwością, nie licząc momentów jak wracamy do domu razem, chociaż wtedy Niko też potrafi się cieszyć. Dobra, ale gdzie tutaj jakiś nawyk? Zawsze jak wracam z pracy i otwieram drzwi, po przekroczeniu progu, po ściągnięciu kurtki i butów.. siadam na podłodze, podbiega Niko, wspina się na kolana i przytula jak dziecko. Nie lubię porównywać psów do dzieci i staram się tego nie robić, ale w tym momencie nie mam innego skojarzenia. I tak wygląda nasze codzienne powitanie. Jest to już pewien nawyk - siadam na podłodze automatycznie, a Niko podbiega i tak sobie siedzimy przez chwilę, a później Niko dalej wykonuje taniec szczęścia.

2. Może gdzieś pojedziemy, pójdziemy?
I wtedy z tyłu głowy pojawia się pytanie - czy tam jest miejsce dla psa? Wycieczka na plażę, do lasu, na grzyby, nad jezioro, na miasto... Okej, ale z psem będzie ciekawiej! Jestem osobą, która nie jest typem imprezowicza, nie wychodzę wieczorami na imprezy, nie przesiaduję w lesie ze znajomymi przy piwie, a opalanie jest nie dla mnie! Nie wiem jak Wy, ale dla mnie wycieczka, weźmy tutaj przykład plaży, bez psa jest nie potrzebna i jest startą czasu. Nie lubię pływać, nienawidzę się opalać, a piasek w butach jest najgorszy... po prostu wycieczka na plażę jest marnowaniem czasu. Jednak wszystko zmienia się o 180 stopni jeśli nad morze mogę zabrać psa. Wtedy nie przeszkadza mi nic i mogę siedzieć tam nawet cały dzień jeśli będzie tam pies. Niko nadaje sens dalszym wyprawom. Po co iść do lasu samemu, ale z psem to już całkiem co innego! Jak ktoś proponuje mi jakiś wypad to pierwsze co robię to sprawdzam, czy można z psem, jeśli nie - gdzie ewentualnie możemy zboczyć z drogi, żeby psu sprawiło to frajdę. Uwielbiam spacerować, poznawać nowe miejsca, siedzieć na plaży, ale w tym wszystkim jest jeden wspólny element - PIES!


3. W sklepie między chlebem, a papierem toaletowym...
Każdy z nas chodzi do sklepu. I mniej więcej raz w tygodniu zdarzają się większe zakupy w supermarkecie. Idziemy z listą zakupów, albo i nie...zależy jak komu wygodniej. Do koszyka trafiają różne rzeczy, mniej i bardziej potrzebne. I tak całkiem przypadkiem trafiamy na dział dla zwierząt. Moja trasa sklepowa zawsze prowadzi tak, że tam trafiam, a naprawdę nie chcę! Wiem, że Niko niczego nie potrzebuje, ale może jednak... Staram się spędzić tam jak najmniej czasu, ale jest tyle ciekawych rzeczy. Może jakieś nowe smakołyki - trzeba sprawdzić skład, a może dzisiaj przymknąć na to oko? - a tam na końcu są zabawki - na pewno jest promocja. I tak zazwyczaj w koszyku pomiędzy jedzeniem przeznaczonym dla ludzi, znajdują się suszone płuca, psie kabanosy, czy jakaś mała zabawka, która na pewno jest potrzebna. Ta alejka ma jakąś magiczną moc i zawsze mnie przyciąga. 

4. Kundelek, beagle, doberman...
Codziennie wychodzimy z domu do pracy, do szkoły i w tym momencie nie ma z nami psa. Jednak dookoła nas jest mnóstwo innych psów. Ja nie należę do osób, które podchodzą do obcych ludzi i wypytują o czworonoga, jeśli sam pies podejdzie do mnie i chce, żeby go pogłaskać to nie mam z tym problemu, ale psów na smyczy, pod sklepem czy spacerujących bez smyczy przy właścicielu nie zaczepiam i oczekuję tego samego w stosunku do mojego psa. Jednak wyłapuję chyba każdego psa, który mnie mija. Zwracam uwagę na inne czworonogi, zwracam uwagę na ich rasę, na wygląd. Tak psiarze już mają, chyba tak? I często robię to nieświadomie, ale naprawdę czasem można wypatrzyć ładne psiaki, rasy psów, których dawno się nie widziało. Na przykład - ostatnio widziałam pięknego dobermana biegnącego przy rowerze, bardzo rzadko widzę takie psy, a ten był naprawdę cudowny.

5. Fajnie spodnie, ale nie kupię ich, bo...
Idąc na zakupy ubraniowe, których bardzo nie lubię, ale każdy kto tego nie lubi przyzna, że czasem trzeba... Jak już się wybiorę po konkretną rzecz to musi ona spełniać jeden, ważny punkt. "Kłakoodporna" - istnieją takie rzeczy, ale trudno je znaleźć. Najwięcej problemu jest z czarnymi spodniami. Dlaczego one wszystkie uwielbiają wszelkie kłaczki, paproszki i inny kurz? Wybierając ubrania zawsze zwracam uwagę na materiał, jak już w sklepie są całe z paproszków to odpadają. Tak, tak są rolki, które ułatwiają pozbycie się tego, ale nie zawsze mam na to czas, a najczęściej mi się nie chce, wolę jak nic się po prostu nie czepia. Automatycznie przyglądam się ubraniom i sprawdzam ich "kłakoodporność" i czasem uda się znaleźć nawet czarne spodnie, chociaż ostatnio mi się to nie udało.


I dzisiaj to byłoby na tyle. Taki luźny post, troszkę bardziej humorystyczny, ale bardzo fajnie mi się go pisało. Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu! A ja chętnie poznam Wasze takie "psie nawyki", może są podobne do moich, a może coś całkowicie innego?

6 komentarzy:

  1. Numer 5 również stosuje :D tylko że czarne ciuchy odpadają bo dosłownie Szasta nie przejdzie koło mnie a mam gdzieś jej kłaki :D
    U nas nawykiem jest to że po przyjściu ze szkoły czy pracy Szasta dostaje kanapkę. Zaczęło się niewinnie od kanapek które zostały nie zjedzone :D I tak w sumie weszło nam w to nawyk i Szasta zawsze na nie czeka :)
    Pozdrawiam, Złoty Pies

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post! Ja mam na przykład taki nawyk, że prawie zawsze gdy gdzieś wychodzę - nie ważne, z psem czy bez psa - automatycznie sięgam po smycz. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, trzy punkty (2, 3 i 4) to tak bardzo, praktycznie w 100%, ja! Co do pierwszego, bardzo cenię radość psa na mój widok, jednak Jim to kawał psa i kiedy ja wracam z ciężką torebką i często słuchawkami w uszach, które mi wyrywa łapami, bo próbuje dosłownie wdrapać się na ręce, to mi się odechciewa powitań. Może gdyby robił to tak subtelnie, jak Niko, to cieszyłabym się bardziej ;) Natomiast ciuchy dobieram bardzo "pod siebie", jestem już przyzwyczajona do wszędobylskości włosów i jest mi obojętne, jak się to odbije na ubraniach.
    A punkt trzeci - ja robię to zawsze. Od razu typuję rasę, przyglądam się relacji, a jak natknę się na jakąś trenującą parę, nie mogę przestać spoglądać w jej kierunku. Już nie mówiąc o tym, że chłopak mnie podpuszcza i pyta o rasy konkretnych psów :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Od 1 do 4 to jakbym czytała o sobie :D Tylko 5 się nie zgadza; uroki psa bez podszerstka, nie gubiącego sierści:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie wyobrażam sobie żeby mój pies się miał ze mną nie witać, na gości niech nie skacze ale ze mną niech robi co chcę :P widzieć taki pocieszny ryjek i machający ogonek po ciężkim dniu, bezcenne :D

      Usuń
  5. Przywitanie po wejściu do domu to u nas również standardowa czynność. Bez względu na to, czy nie było mnie w domu przez kilka godzin, czy wyszłam dosłownie na 2 minutki w celu, np. wyrzucenia śmieci. I jak dla mnie taka psia radość jest mega pozytywna. Nie ma to jak wrócić po męczącym, czasem melancholijnym dniu do domu i na powitanie otrzymać takie uderzenie psiego szczęścia. To jest to, zdecydowanie! :D
    Z wyborem ubrać u mnie jest podobnie. Ale...ja mam jeden mały problem - uwielbiam wszystko w odcieniach czerni i bordo. Aczkolwiek, podobnie jak Ty, ja nigdy nie kupię rzeczy, która już w sklepie wisi/leży cała w paproszkach. Wolę dołożyć te "20 zł" i kupić coś porządnego. A na treningi z psem zawsze ubieram coś starego, czasem rozciągniętego. A co tam, że wyglądam jak typowy człowiek ze wsi? Czego się dla psa nie zrobi? ;P

    Razem z Goyą pozdrawiamy i zapraszamy do nas :)

    OdpowiedzUsuń

Lubię komentarze odnoszące się do tekstu, a nie tylko i wyłącznie do zdjęć. Każdy komentarz i nowy czytelnik to dla mnie duża motywacja do dalszego pisania! :)